wtorek, 1 maja 2018

Finding Paradise (PC)

"To the Moon" jest jednym z tych tytułów, którym zasłużenie wystawiłem 10/10. Od chwili końca jednej przygody z niecierpliwością wypatrywałem kontynuacji. Trzeba było na nią trochę poczekać, ale w międzyczasie twórcy raczyli fanów darmowymi mini epizodami oraz swoistym prologiem nazwanym "A Bird Story". I w końcu w grudniu 2017 gracze otrzymali kontynuację o tytule "Finding Paradise". Czy warto było czekać?

Zacznę od tego, że twórca Freebird Games robi gry nastawione na narrację. Są to bardziej interaktywne nowelki niż gry w stylu starych jRPGów. W tym przypadku mamy kontynuację wszystkich gier studia, lecz wcale nie potrzebujemy znać poprzednich przygód, by dobrze się bawić (chociaż jest kilka kontynuowanych wątków). Ciekawostka - niedługo przed premierą wypuszczono zwiastun z przymrużeniem oka, który wylicza różne absurdy współczesnych gier:


Fabuła jest dość prosta w założeniu - znów mamy gościa na łożu śmierci, który zażyczył sobie polepszenie swoich wspomnień. Ci, którzy grali w poprzednie tytuły studia, będą czuli się swojsko. Niestety, ale po prawdzie mamy tutaj zbyt mały krok do przodu. Chociaż gra znów ma ciekawą historię, to jednak czujemy lekkie nihil novi. Względem technologii również nadal jest to samo.

Ogólnie jednak dobrze się bawiłem przy tym tytule. Zaliczenie całej historii trwa około 5 godzin i robi apetyt na więcej. Chociaż nie jest tak dobre jak "To the Moon", to jednak z pewnego poziomu nie schodzi. Graczom zaznajomionym z dorobkiem studia nie muszę polecać zapoznania się z tym tytułem (zapewne już to uczynili). Reszta powinna raczej zacząć chronologicznie i wyruszyć w podróż na księżyc ;)

Ocena: 8/10

Plusy:
  • główni bohaterowie
  • nawiązania popkulturowe
  • historia jest spoko
Minusy:
  • nie wciąga jak "To the Moon"
  • nie czuć znacznego postępu pomiędzy odsłonami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz